GitLab szuka oszczędności – będzie usuwał repozytoria
Artykuł został zaktualizowany. Najnowsze informacje znajdziesz na końcu.
GitLab pozostaje najpopularniejszą alternatywą dla GitHuba. Serwis sporo użytkowników zyskał po tym, jak GitHub został przejęty przez Microsoft, co poskutkowało między innymi uśmierceniem edytora Atom czy decyzją w sprawie modelu spieniężania GitHub Copilot wraz z budzącymi liczne kontrowersje następstwami. GitLab to zatem dobry zamiennik, tym bardziej warto zaznaczyć, że administracja serwisu planuje porządki.
GitLab chce usuwać nieaktywne repozytoria
Portal The Register dotarł do informacji, że cieszący się sympatią użytkowników portal może borykać się – jak zresztą liczne inne firmy IT, często gęsto znacznie większe i bogatsze – z tzw. wyzwaniami finansowymi i zmuszony jest szukać oszczędności. A że jednym z największych kosztów GitLaba, jak nietrudno się domyślić, biorąc pod uwagę specyfikę serwisu, jest hosting, tak na pierwszy ogień pójdą cięcia właśnie na tym polu.
W rezultacie mamy ważne wieści dla wszystkich użytkowników GitLaba, zwłaszcza tych, którzy rozproszyli swój kod na różne repozytoria, przy czym część z nich mogło zostać nieco zapomnianych. Otóż według nieoficjalnych informacji już we wrześniu tego roku GitLab ma wprowadzić politykę, według której wszystkie repozytoria, na których w ciągu 12 miesięcy nie odnotowano żadnych aktywności, będą po prostu usuwane. Będzie to oczywiście dotyczyć tylko darmowych kont.
Taka praktyka ma przynieść GitLabowi ponad 1 mln dolarów oszczędności rocznie, choć oczywiście należy się spodziewać negatywnego jej przyjęcia przez społeczność. Dlatego administracja serwisu ma wprowadzić poprzedzające zabiegi zapewniające właścicielom repozytoriów miękkie lądowanie – uruchomiona ma zostać kampania informacyjna składająca się z licznych ostrzeżeń i komunikatów.
Groźne konsekwencje dla open source i nie tylko
Masowe usuwanie nieaktywnych kont może jednak być opłakane w skutkach, o czym już teraz alarmują członkowie społeczności. Wielu z nich jest zdania, że liczne wartościowe przedsięwzięcia zostały umieszczone w repozytoriach na GitLabie właśnie po to, by być dostępne bezterminowo. Ich liczba ma być zaś tak ogromna, że sklonowanie wszystkich repo bez pominięcia jakiegokolwiek zakrawa na syzyfową pracę.
Sygnalizowane są także potencjalne problemy z zależnościami – według tej narracji wyłączanie starszych nieaktywnych repozytoriów może skutkować problemami z kompilowaniem wciąż aktywnie rozwijanego oprogramowania. Podnoszony jest także argument, że oszczędzanie akurat na repozytoriach z kodami źródłowymi, których wielkość jest przecież relatywnie mała i stanowi niewielki narzut na storage, to chybiony pomysł.
O dalszych korkach podjętych przez GitLaba dowiemy się zapewne już po wakacjach. Niewykluczone, że informacje, do jakich dotarł The Register to po prostu kontrolowany wyciek, dzięki któremu administracja serwisu chce sondować nastroje i dopiero na ich podstawie podejmie decyzję przesądzającą o tym, czy budząca kontrowersję polityka wejdzie w życie.
Aktualizacja, 05.08.22 r., 10:45
Po licznych publikacjach i krytyce społeczności administracja GitLaba ogłosiła, że wycofuje się z planów usuwania czy ukrywania starszych nieaktywnych repozytoriów. W rezultacie repo należące do użytkowników korzystających z darmowych kont nadal będą w serwisie bezterminowo dostępne i widoczne. Czyżby wcześniejsza hipoteza o sondowaniu nastrojów okazała się prawdziwa?