Erozja statusu programistów jako profesjonalistów

Przez 20 lat pisania oprogramowania i uczenia innych pisania kodu, byłem świadkiem powolnej erozji rangi i szacunku, jakim cieszą się Developerzy.
Na początku lat 90. panowało powszechne przekonanie, że jest to wysoce wyspecjalizowana i złożona dyscyplina techniczna (i to w czasach, gdy było to znacznie prostsze niż obecnie). Potrzeba lat, aby zdobyć wystarczającą praktyczną biegłość w całym biznesie, nie tylko w programowaniu, do tworzenia użytecznego i jakościowego oprogramowania.
Gdy komputery weszły do głównego nurtu w latach 90. (do 1999 większość domów miała co najmniej jeden egzemplarz), a korzystanie z nich stało się normą w wielu branżach, na scenę wkroczyła rosnąca armia “fotelowych ekspertów”.
Sytuacja nabrała tempa podczas bańki internetowej w późnych latach 90., gdy praktycznie każdy, kto choć trochę liznął programowania, był powoływany do pomocy w realizacji tysięcy, czasem naprawdę głupich pomysłów na biznesy.
Niedługo potem ci ludzie, uzbrojeni w VBScript, z niepohamowanym pragnieniem zgarniania coraz większej kasy, w połączeniu z niemal całkowitym brakiem ambicji, by stać się lepszymi programistami, zaczęli wspinać się po różnych śliskich szczeblach kariery na wyższe nietechniczne stanowiska w zarządzaniu projektami, analizie biznesowej, zarządzaniu testami, strategią produktu, zarządzaniu IT i na więcej niż kilka wakatów CTO.
Jeśli jesteś ambitny i dobrze radzisz sobie z polityką biurową i autopromocją, przejście od juniora do szczebla kierowniczego jest naprawdę możliwe, a może nawet łatwiejsze, bez faktycznych kompetencji technicznych. To jest jak podkręcona zasada Petera, która działa w branży oprogramowania.
W międzyczasie wokół rynku IT wyrosło całe społeczeństwo profesjonalnych komentatorów, samozwańczych ekspertów i ogólnie ściemniaczy, którzy to wiedzą w teorii, jak stworzyć działający program. Najbardziej widoczna jest nowa elitarna klasa „nietechnicznych speców IT”, która zyskuje na znaczeniu w miejscach takich jak Londyn.
Są to często dobrze wykształceni ludzie z wpływowych i zamożnych środowisk. Mają oni zasoby i kontakty właśnie do tego, aby rozpocząć działalność technologiczną. Dzięki zdobytej edukacji, która ma tendencję do patrzenia z góry na takie rzeczy, jak programowanie, ci ludzie w innym wszechświecie zrobiliby karierę w polityce i PR, tak jak ich rówieśnicy. Polegają jednak sprytnie na inżynierach takich jak ja i Ty, aby urzeczywistniać swoje pomysły.
Oczywiste jest, że gdy wyjdziesz poza bańkę społeczności programistów, nikogo nie obchodzi twoje zdanie na temat tworzenia oprogramowania lub rzeczy z nim związanych. Szersze debaty o przyszłości programowania itp. w dużej mierze toczą się w popularnych mediach bez uwzględnienia opinii twórców oprogramowania. Często proszoni o komentarz, są nie programiści a biznesmeni i menadżerowie. W USA niektórzy dziennikarze aktywnie krytykują opinie doświadczonych Developerów, odrzucając je jako snobistyczne. Bo niby dlaczego ktokolwiek miałby nam jeszcze wierzyć, że programowania jest wbrew opiniom trudna a cały ekosystem IT jest bardziej skomplikowany, niż wydaje się to laikom?
Jeśli ten artykuł przeczytał ktoś, kto nie jest programistą, pewnie poczułby odrzucenie od narzekania starego zgorzkniałego nerda, który i tak zgarnia sporą kasę, a jest mu źle, że nie więcej. To jednak nie kasa jest moim głównym napędem w karierze. Moje przemyślenia opierają się na długim i wielorakim doświadczeniu w tej branży, a wyrażam je stanowczo i w emocjach, ponieważ naprawdę mi zależy. Poza tym, biorąc pod uwagę mój obecny zawód trenera i coacha programistów, zalanie rynku niekompetentnymi specjalistami, powinno leżeć w moim interesie finansowym. Absolwenci celujący w IT to dokładnie mój klient.
Wszystko to o czym piszę, odzwierciedla też stopniową erozję innych wysoko wykwalifikowanych zawodów, w szczególności nauczycieli. To kolejna grupa, która jest żałośnie niedoreprezentowana w debacie publicznej, nie mówiąc już o braku adekwatnych zarobków w większości przypadków.
I co z tym fantem? Jak do odkręcić? Zwłaszcza w obliczu AI zalewającego IT narzędziami, które mają wyręczać w kodowaniu, testowaniu itd.? Nie ma dobrego i możliwego do ogrania rozwiązania. Finalnie i tak w pewnym momencie każdego projektu inżynierskie zrozumienie całości czy stworzenie architektury będzie zależało właśnie od nas, aby uzyskać jakąkolwiek realną i profesjonalną strategię dalszego działania, które dowiezie to, co trzeba.
Przeczytaj też:
- Czy Polska jest w czołówce open-source na świecie?
- GitHub Copilot Chat już dostępny dla wszystkich
- Użytkownicy GitHuba buntują się przeciw zmianie feeda
- Zarabianie na programach bug bounty – jak zacząć?
- Dlaczego kochaliśmy Javę 20 lat temu, a dziś niekoniecznie?
Oryginał tekstu w języku angielskim przeczytasz tutaj.