Google zmienia kierunek. Pracuj ciężej, albo...
Prędzej czy później problemy trapiące już w zasadzie cały świat musiały dotrzeć na sam jego kraniec, czyli w pewnym sensie do Kalifornii. Dolina Krzemowa już teraz przygotowuje się na zmianę dynamiki dotychczasowych wzrostów i rewiduje swoje plany. Zgodnie z tamtejszym zwyczajem dla nowego trendu ukuto już nawet nazwę – hiring freeze.
Hiring freeze zmraża Kalifornię
O hiring freeze szerzej pisałem w osobnym artykule, przytaczając wstrzymywanie realizacji bieżących planów i procesów rekrutacyjnych przez takie korporacje, jak Meta/Facebook, Twitter, Uber czy Netflix. Przez ostatnie tygodnie mogliśmy obserwować, jak zmiany strategii ogłaszały kolejne branżowe korporacje i dziś ich lista jest już całkiem długa, można powiedzieć, że hiring freeze zmroziło już niemal całą Dolinę.
Warto przy tym wskazać pewne rozróżnienie. Gdy jedni rewidują plany i rezygnują z zatrudniania nowych pracowników, inni, jak Elon Musk, decydują się na dziesiątkowanie stanu osobowego swoich korporacji. Tak jest z Teslą, w której pracę ma stracić 10 tys. pracowników. W takich okolicznościach rodzi się pytanie, czy w późnym kapitalizmie w zbiorowej świadomości w ogóle funkcjonuje jeszcze takie pojęcie, jak społeczna odpowiedzialność biznesu?
Do grona korporacji IT, których kierownictwo zdecydowało, że utrzymywanie kursu ustalonego przed m.in. pandemią, załamaniem się łańcucha dostaw, kryzysem na rynku półprzewodników, wzrostem kosztów pracy w USA czy napaścią Rosji na Ukrainę jest niemożliwe, właśnie dołączyło Google. I nie jest to żadne zaskoczenie, na podobne kroki decydują się najwięksi, jak choćby Microsoft. Większą ciekawość wzbudza sposób, w jaki Google ogłosiło swoją decyzję.
Totalna mobilizacja
Do wewnętrznej notatki autorstwa Sundara Pichaia, CEO korporacji Alphabet, dotarł portal The Verge. Pichai informuje pracowników, że wpływ na działalność kierowanych przez niego spółek mają niepewne perspektywy ekonomiczne i że Google nie jest w stu procentach odporne na „gospodarcze przeciwne wiatry”. I o ile Alphabet w całości, jak i Google jako część, zawsze te wiatry postrzegają jako okazje do rozwoju, tak te obecne, czy też nadchodzące, mają być na tyle silne, że konieczna jest korekta kursu:
Ze względu na procesy rekrutacyjne zakończone sukcesem dotychczas w tym roku, zwalniamy tempo zatrudniania do końca 2022 r., nadal realizując nasze najważniejsze plany. W bilansie roku 2022 i 2023 skupimy się na zatrudnianiu w obszarze inżynierskim i technicznym i na innych kluczowych stanowiskach i upewnimy się, że cały ogrom talentów, które zatrudniamy, będzie zgodny z naszymi długofalowymi priorytetami.
Niestety w notatce nie uświadczymy niczego bardziej konkretnego, a szkoda – warto byłoby na przykład wiedzieć, jakie przedsięwzięcia Google zamierza anulować lub wstrzymać w związku z podjęciem decyzji o wprowadzeniu hiring freeze. Zamiast tego Sundar Pichai i zapewne pokaźne grono jego asystentów zdecydowało się na zawarcie w notatce okrzyku zagrzewającego do pracy, który jak w soczewce pokazuje nastroje panujące dziś w Dolinie Krzemowej:
W nadchodzących czasach musimy być bardziej przedsiębiorczy*, pracować z większą uważnością, ostrzejszą koncentracją i większym głodem, niż miało to miejsce w bardziej słonecznych czasach.
...po czym dodano:
W niektórych przypadkach będzie to oznaczało konsolidację tam, gdzie inwestycje będą na siebie zachodzić i usprawnianie procesów.
Słowem, bierzcie się do roboty, albo możecie jej nie mieć. I trzeba przyznać, że nawet jak na standardy Doliny Krzemowej ton ten jest bardzo bezpośredni, za co zresztą Google oberwało się w tamtejszych mediach. Mowa przecież o korporacji, która jeszcze przed dekadą miała wizerunek niemal firmy rodem z SF, przodującej w innowacjach, także jeśli chodzi o warunki pracy, i wygrywającej każdy ranking pracodawców.
Dekadencja nad Pacyfikiem
Więcej na temat tego, jak bardzo dzisiejsze realia panujące w kalifornijskim IT rozmijają się z wizją roztaczaną przez założycieli Doliny Krzemowej pisałem w artykule o tamtejszych technicznych blue collars. Teraz moją uwagę zwrócił raczej ton zachęty do cięższej pracy, który nad wybrzeżem Pacyfiku jest pewnie rzeczą relatywnie świeżą, ale już na polskim Wybrzeżu i nie tylko jest dobrze znany od dekad. Przecież patetyczne apele o większy wysiłek czy też głód pracy (sic!) brzmią jak żywcem wyjęte z przemówienia któregoś z pierwszych sekretarzy.
To i wiele innych – polecam śledzić rozprawę w sprawie Theranos, gdzie współzałożyciel został w ostatnich dniach uznany za winnego wszystkich stawianych zarzutów – pokazuje, jak szalonym miejscem stała się Dolina Krzemowa. Pozwala też żywić nadzieję, że wkrótce zwolni się nieco miejsca na innowacje pochodzące z innych stron świata.
* – ang. „to be more entrepreneurial”. Kto zna trudną do wyrażenia w polszczyźnie różnicę między przedsiębiorcą a enterprenuerem, ten wie. A kto nie zna, ten niech wie, że wybitny enterprenuer to przytaczany już w tekście Elon Musk. Można też obejrzeć ten film.