Oszustwa internetowe stały się już niestety plagą. W sumie nic dziwnego, skoro większość naszych aktywności przeniosła się dziś do Internetu. I nie ma co ukrywać, cyfryzacji nie zatrzymamy. Nawet urzędy, gdzie zwyczajowo trzeba było swoje odstać w kolejkach, musiały nauczyć się, że sprawy można też załatwić online.
W sieci są tłumy, przesyłamy w niej niezliczone ilości informacji (często poufnych), kupujemy online na potęgę (bo tak bezpieczniej). Doskonale wiedzą o tym cyberprzestępcy i niestety działają bardzo aktywnie. Jedną z metod przechwycenia cennych danych jest phishing. Aby nie dać się złapać, warto wiedzieć o tym więcej, a poniższe zestawienie powinno pomóc w zrozumieniu tematu.
Krótko mówiąc, jest to wiadomość, w której oszuści próbują zmusić nas do wykonania jakiejś czynności (najczęściej podanie danych do logowania do bankowości, kart płatniczych). Zwykle taka wiadomość zawiera link, w który trzeba kliknąć lub załącznik do otwarcia.
Aby nas zachęcić, cyberprzestępcy stosują różne sztuczki spod znaku kija i marchewki. Raz próbują po dobroci (super atrakcyjna oferta tylko dla Ciebie!), a innym razem potrafią wykorzystać szantaż (Twoje fotki w sieci, ale będzie wstyd!).
Jak połapać się w tych „ingach”? Nie jest łatwo, ale trzeba próbować.
Na początek klasyczny phishing, czyli podejrzana wiadomość mailowa. Co powinno wzbudzić naszą czujność? Przede wszystkim wiadomości, które pochodzą od nieznanych nam nadawców, w których jesteśmy proszeni o wykonanie nietypowej czynności (zwykle ma ona skończyć się kliknięciem w link lub otwarciem załącznika).
Aby nakłonić nas do podjęcia akcji, oszuści straszą nas, że w przeciwnym razie nasza bankowość internetowa przestanie działać, nie obejrzymy już filmu na Netflixie, bo subskrypcja niezapłacona, stracimy szansę na super ofertę, w której upragniony telefon kosztuje tylko 15 złotych.
Oczywiście za takimi sztuczkami kryją się fałszywe strony bankowe, szybkich płatności czy np. złośliwe oprogramowanie do zainstalowania.
Fałszywe SMS-y. Nie łatwo je rozpoznać, ponieważ często wpadają do wątku naszej dotychczasowej komunikacji np. z bankiem. Ale co ważne, przeważnie opierają się one na podobnej socjotechnice.
Oszuści próbują nakłonić nas do kliknięcia w link pod pretekstem wykonania drobnej dopłaty (kilka złotych), aby np. otrzymać paczkę, na którą czekamy. Oczywiście powody, aby kliknąć w link, mogą być różne: zaległość w urzędzie skarbowym, uzyskanie kodu odbioru paczki, szczepionka w promocyjnej cenie. Po kliknięciu w link zostaniemy przekierowani do fałszywej strony szybkich płatności, nieprawdziwych stron banku, do strony z fałszywą aplikacją na telefon.
Możemy stracić w ten sposób dane do logowania, czyli w konsekwencji pieniądze lub zainstalować aplikację, która będzie miała dostęp do telefonu wraz z SMS-kodami, którymi często potwierdzamy transakcje.
Jest to złośliwe działanie polegające na wykonaniu rozmowy telefonicznej z ofiarą. Co ważne, rozmowę może prowadzić automat lub człowiek. Podczas połączenia, oszust próbuje wyłudzić od nas jak najwięcej informacji lub wysyła nam linki na maila, w które mamy kliknąć pod pretekstem konieczności aktualizacji danych lub zainstalowania oprogramowania do sprawdzenia, czy z naszym połączeniem sieciowym jest wszystko w porządku.
Zebrane informacje mogą posłużyć np. do zaciągnięcia kredytu, co może być szczególnie bolesne, jeśli dowiemy się o tym zbyt późno.
Tu zasada może być podobna jak w przypadku smishingu lub vishingu. Częstą praktyką jest przejmowanie kont na Facebooku i wykorzystywanie ich do kontaktu ze znajomymi w celu wyłudzenia pieniędzy na BLIK-a. Jest to atrakcyjna forma oszustwa, bo BLIK umożliwia np. wypłatę gotówki bez obecności osoby, z której konta pieniądze zostaną pobrane.
Trzeba uważać też na sensacyjne artykuły, filmiki, które często są rozsyłane, a aby je zobaczyć, należy podać dane do logowania do Facebooka. W taki sposób łatwo stracić do niego dostęp.
Oczekiwalibyśmy tutaj pewnie magicznych rozwiązań technologicznych. Tymczasem najistotniejszym mechanizmem obronnym jest nasz rozsądek, spokój i weryfikacja wszystkiego, co wydaje nam się podejrzane. Czyli po prostu sprawdzajmy nadawców wiadomości, pod żadnym pozorem nie przekazujmy naszych danych do logowania, kiedy ktoś prosi o nie w mailu, SMS-ie czy rozmowie telefonicznej, nawet jeśli jest to nasz bank.
Czytajmy to, co potwierdzamy, a tam, gdzie to możliwe, rezygnujmy z SMS-kodów jako narzędzia autoryzacyjnego na rzecz bezpieczniejszych rozwiązań aplikacyjnych np. tokenów, mobilnych podpisów.
Jeśli otrzymamy dziwną wiadomość od znanej nam firmy, skontaktujmy się z nią i potwierdźmy, że rzeczywiście takie wiadomości wysyła. Zamiast kolejnych plotek o celebrytach, czas przy kawie wykorzystajmy do czytania artykułów o aktualnych cyberzagrożeniach. Rozmawiajmy o tym temacie z bliskimi, ze znajomymi. Im więcej będzie osób świadomych, tym trudniej będzie cyberprzestępcom.
Oczywiście, dobry antywirus (również na telefonie!), stosowanie silnych haseł, szyfrowanie przesyłanych informacji nie zaszkodzi, ale i tak na końcu okaże się, że najważniejsza jest nasza ostrożność i stosowanie zasady ograniczonego zaufania.