Ostro: wszystkie wersje Ubuntu z zakazem domyślnej obsługi flatpaków
Przekonanie, że open source w 2023 roku to ta sama niszowa społeczność idealistów, co w XX wieku jest niestety w dużej mierze nieaktualne. Dziś najwięksi producenci wolnego oprogramowania to zarabiające krocie korporacje, które na wielu polach konkurują niemal równie zaciekle, co dostawcy komercyjnych produktów i usług na własnościowych licencjach. Przykładem mogą być ustalenia, jakie Canonical przyjął wraz z partnerami tworzącym oficjalne warianty Ubuntu.
Oficjalne „smaki” Ubuntu
Ubuntu to system operacyjny stanowiący bazę dla wielu innych systemów operacyjnych. To na tym systemie, podobnie jak na Debianie, budowane jest wiele innych dystrybucji, często całkiem udanych. Jeśli są na tyle udane, by zwrócić uwagę Canonicala, wówczas otrzymują status „official favour” – oficjalnie zatwierdzonej przez producenta Ubuntu wariacji, najczęściej różniącej się od oryginału środowiskiem graficznym, choć nie tylko.
Tak powstało między innymi Kubuntu wykorzystujące środowisko KDE, Xubuntu z Xfce, Ubuntu MATE, kierowane na rynek chiński Ubuntu Kylin czy adresowane do twórców Ubuntu Studio. Lista oficjalnych „smaków” Ubuntu jest systematycznie rozszerzana i ostatnio dołączyło do niej Ubuntu Unity – z tym samym Unity, które Canonical porzucił na rzecz GNOME w oryginalnym wydaniu. Niepogodzona z tą decyzją część społeczności wzięła sprawy w swoje ręce i zaczęła rozwijać Unity samodzielnie na tyle efektywnie, że spotkało się to z uznaniem Canonicala.
Status oficjalnego wariantu wiążę się oczywiście obustronnymi benefitami. Producent Ubuntu nie musi się kłopotać o dostarczanie innych środowisk niż GNOME i zapewnienie kompatybilności, a zespoły tworzące poszczególne smaki otrzymują wsparcie, głównie techniczne, i ścisłą współpracę z centralą. Nietrudno się domyślić, że twórcy smaków są w dużej mierze od Canonicala zależni.
Podobnie jak nietrudno się domyślić, że Canonical nie ma większych zahamowań, by swoją pozycją wykorzystywać do promowania własnych produktów i blokowania konkurencyjnych.
Snap vs flatpak
Od wielu lat w świecie linuksowym trwają poszukiwania takiego formatu dystrybucji oprogramowania, aby nie było dłużej konieczne korzystanie z repozytoriów, które uznawane są za przestarzałe. Zmierza to w kierunku, który może się kojarzyć z macOS-em. Tam programy dostarczane są w postaci obrazów, a w przypadku obu formatów, które popularyzuje się na systemach linuksowych, wykorzystywane są raczej kontenery. Formaty to rzeczony już flatpak rozwijany pod okiem firmy Red Hat odpowiedzialnej za pracę nad Fedorę i Red Hat Enterprise Linux oraz snap tworzony przez odpowiedzialne za Ubuntu przedsiębiorstwo Canonical.
Dwie korporacje, dwa systemy operacyjne, dwa formaty dystrybucji aplikacji – nie trzeba nawet dodawać dwa do dwóch, by jasne stało się, że Red Hat i Canonical ze sobą konkurują, zwłaszcza w segmencie biznesowym i enterprise. Dlatego producent Ubuntu zdecydował, że już od kolejnego wydania dystrybucji, kwietniowej wersji 23.04, zarówno oryginalne Ubuntu, jak i wszystkie jego warianty nie będą domyślnie obsługiwać formatu flatpak. Informacją podzielił się Phillip Kewisch, Community Engineering Manager w Canonical, argumentując decyzję koniecznością skupienia się na snapie przy jednoczesnym dalszym umożliwianiu użytkownikom dokonywania własnego wyboru.
Jaki to wybór, skoro flatbak nie będzie dostępny? Otóż Canonical, jakże łaskawie, nie będzie stawał na przeszkodzie, by obsługę flatpaka już po instalacji systemu użytkownicy zapewnili sobie sami. Nie jest to co prawda proces zbyt złożony, ale pokazuje zmiany, jakie zaszły w metodach rozwoju popularnych dystrybucji. Kiedyś, jeszcze przed epoką systemd, żaden mechanizm nie był faworyzowany, a użytkownik miał pełne prawo wyboru. Wygrywał najlepszy, tj. taki, który najbardziej spodobał się danemu użytkownikowi. Dziś z najpopularniejszej dystrybucji rzeczy wypadają arbitralnie, wyłącznie z powodów biznesowych.
Zmiany już w kwietniu
Jak już wspomniano, zmiany obejmą wszystkie warianty Ubuntu już od kwietnia. Jednocześnie Canonical zapewnia, że nie dojdzie do sytuacji, w której użytkownicy aktualizujący systemy z włączoną obsługą flatpaka zostaną jej pozbawieni – zmiany obejmą wyłącznie nowe instalacje. Na razie nie słychać, aby podobne kroki miało podjąć Red Hat w swojej Fedorze czy RHEL-u i raczej nie należy się tego spodziewać. Sam format flatpak obmyślany jest tak, aby decentralizować dostarczanie oprogramowania z użyciem tzw. flathubów (co znowuż wraca nas nieco do epoki repozytoriów), podczas gdy Canonical stawia na jeden oficjalny sklep ze snapami na modłę Microsoft Store, co zresztą właśnie po raz kolejny się potwierdziło.