Języki programowania jako pączki i inne słodkości
Tłusty czwartek to jeden z nielicznych dni, gdy bez większych wyrzutów sumienia, a nierzadko z nieskrywaną dumą, chwalimy się, ile wmłóciliśmy kalorii. Powszechnie przecież wiadomo, że pączek z rana wchodzi jak śmietana i ta pyszna chwila radości przyniesie Ci szczęście na cały rok, przekłada się na większą satysfakcję z życia i ogólny urodzaj🍩
Postanowiliśmy iść o krok dalej i dostarczyć pokarmu dla Waszej duszy. Osiągniemy to, serwując Wam na tacy kilka smacznych języków programowania:
Java jest jak pączek z dżemem — to zdecydowanie najpopularniejszy wybór w tłusty czwartek.
C# jest jak pączek z budyniem — równie dobry, jak ten z dżemem, ale nieco mniej popularny.
Kotlin to pączek pieczony — mniej tłusta alternatywa dla klasycznego pączka.
JavaScript jest jak faworek — trochę pokręcony.
Python jest jak serniczek — pasuje prawie do wszystkiego. Solo, z rodzynami, owocami, na zimno, na ciepło itd.
Ruby jest jak sernik japoński — po pierwsze, japoński. Po drugie, lekki i smakowity. Po trzecie, niewielu ludzi go próbowało.
C++ jest jak szarlotka — od lat niezawodna pozycja.
C jest jak beza — niby prosta do zrobienia, ale jednak naprawdę dobrze wychodzi tylko tym bardziej wprawionym.
W Assemblerze nie ma żadnego pączka, są składniki. Pączek może będzie jak uda się połączyć je w całość.
COBOL jest jak piernik… bardzo stary piernik.
PS: Aby spalić jednego pączka, wystarczy zaledwie 20 minut szybkiego biegu, pół godziny pływania, godzina tańca lub półgodzinna jazda na łyżwach. Z ciekawszych rozwiązań – można też pisać na komputerze przez dwie godziny (np. komentując artykuły na Bulldogjob) lub przez cztery godziny leżeć 🙂
Ale idźmy dalej, najlepiej szybkim biegiem albo tanecznym krokiem, jakoś to wszystko trzeba spalić! 🍰
Rust jest jak pączek bez nadzienia — nic z niego nie wypłynie.
PHP jest jak ciasto z lukrecją — kochasz albo nienawidzisz. Albo jak chałwa — dla jednych kurz z cukrem, dla drugich ulubiona przekąska, która dodaje sił.
Go jest jak ciasteczka — przygotowanie nie zajmuje zbyt długo, a na jednej blasze bez problemu upieczesz ich kilkanaście.
Basic jest jak krem sułtański. Jest większe prawdopodobieństwo, że spotkasz go w filmie z lat 70. niż w cukierni.
Frameworki są jak te małe oponki z lukrem — niby nie mają swojego nadzienia, ale dzięki nim robota jakoś się kręci.
Praca z czyimś kodem jest jak pieczenie biszkoptu z przepisu — niby czytasz, co robisz, a i tak wynik nie ten, co trzeba.
Różnica między Javą a JavaScriptem jest jak między pączkiem a ponczem.
Różnica między Pythonem a C jest jak między kupowaniem pączków w Biedrze a budowaniem całej piekarni.
QA jak drożdżówka z serem — niby proste, a łatwo zepsuć przepis.
IT support to taki eklerek — niby spoko w smaku, ale i tak się uwalisz kremem.
Helpdesk to taki pączek, po którego sięgasz 3 dni po tłustym czwartku. I tak go nikt nie kocha, a zjeść go trzeba, bo szkoda by się marnował.
Scrum master to kruche ciasteczka, co zawsze się przypałętają podczas picia kawy z klientem.
Znudzony klepacz kodu jest jak tarta z półproduktów — ciasto to gotowe szablony, krem to uzupełnienia z kodu ze Stack Overflow, a najwięcej uwagi poświęca na przystrojenie kodu, by wyglądał przejrzyście i smacznie.
Backend jest jak domowe wafle, niby proste rozwiązania i podstawa wszystkich tortów, a jednak nie tak prosty, jak się wydaje.
Zaproszenie do komentarzy — dorzućcie coś do pieca od siebie 🙂