Bulldogjob
Bulldogjob

Języki programowania jako pączki i inne słodkości

Dziś wielkie święto naszych ośrodków nagrody i portfeli cukierników. A jak wypada IT, jeśli porównać je do pączków i innych słodyczy?
8.02.20243 min
Języki programowania jako pączki i inne słodkości

Tłusty czwartek to jeden z nielicznych dni, gdy bez większych wyrzutów sumienia, a nierzadko z nieskrywaną dumą, chwalimy się, ile wmłóciliśmy kalorii. Powszechnie przecież wiadomo, że pączek z rana wchodzi jak śmietana i ta pyszna chwila radości przyniesie Ci szczęście na cały rok, przekłada się na większą satysfakcję z życia i ogólny urodzaj🍩

Postanowiliśmy iść o krok dalej i dostarczyć pokarmu dla Waszej duszy. Osiągniemy to, serwując Wam na tacy kilka smacznych języków programowania:

Java jest jak pączek z dżemem — to zdecydowanie najpopularniejszy wybór w tłusty czwartek.

C# jest jak pączek z budyniem — równie dobry, jak ten z dżemem, ale nieco mniej popularny.

Kotlin to pączek pieczony — mniej tłusta alternatywa dla klasycznego pączka.

JavaScript jest jak faworek — trochę pokręcony.

Python jest jak serniczek — pasuje prawie do wszystkiego. Solo, z rodzynami, owocami, na zimno, na ciepło itd.

Ruby jest jak sernik japoński — po pierwsze, japoński. Po drugie, lekki i smakowity. Po trzecie, niewielu ludzi go próbowało.

C++ jest jak szarlotka —  od lat niezawodna pozycja.

C jest jak beza — niby prosta do zrobienia, ale jednak naprawdę dobrze wychodzi tylko tym bardziej wprawionym.

W Assemblerze nie ma żadnego pączka, są składniki. Pączek może będzie jak uda się połączyć je w całość.

COBOL jest jak piernik… bardzo stary piernik.

PS: Aby spalić jednego pączka, wystarczy zaledwie 20 minut szybkiego biegu, pół godziny pływania, godzina tańca lub półgodzinna jazda na łyżwach. Z ciekawszych rozwiązań – można też pisać na komputerze przez dwie godziny (np. komentując artykuły na Bulldogjob) lub przez cztery godziny leżeć 🙂

Ale idźmy dalej, najlepiej szybkim biegiem albo tanecznym krokiem, jakoś to wszystko trzeba spalić! 🍰

Rust jest jak pączek bez nadzienia — nic z niego nie wypłynie.

PHP jest jak ciasto z lukrecją — kochasz albo nienawidzisz. Albo  jak chałwa — dla jednych kurz z cukrem, dla drugich ulubiona przekąska, która dodaje sił.

Go jest jak ciasteczka — przygotowanie nie zajmuje zbyt długo, a na jednej blasze bez problemu upieczesz ich kilkanaście.

Basic jest jak krem sułtański. Jest większe prawdopodobieństwo, że spotkasz go w filmie z lat 70. niż w cukierni.

Frameworki są jak te małe oponki z lukrem — niby nie mają swojego nadzienia, ale dzięki nim robota jakoś się kręci.

Praca z czyimś kodem jest jak pieczenie biszkoptu z przepisu — niby czytasz, co robisz, a i tak wynik nie ten, co trzeba.

Różnica między Javą a JavaScriptem jest jak między pączkiem a ponczem.

Różnica między Pythonem a C jest jak między kupowaniem pączków w Biedrze a budowaniem całej piekarni.

QA jak drożdżówka z serem — niby proste, a łatwo zepsuć przepis.

IT support to taki eklerek — niby spoko w smaku, ale i tak się uwalisz kremem.

Helpdesk to taki pączek, po którego sięgasz 3 dni po tłustym czwartku. I tak go nikt nie kocha, a zjeść go trzeba, bo szkoda by się marnował.

Scrum master to kruche ciasteczka, co zawsze się przypałętają podczas picia kawy z klientem.

Znudzony klepacz kodu jest jak tarta z półproduktów — ciasto to gotowe szablony, krem to uzupełnienia z kodu ze Stack Overflow, a najwięcej uwagi poświęca na przystrojenie kodu, by wyglądał przejrzyście i smacznie.

Backend jest jak domowe wafle, niby proste rozwiązania i podstawa wszystkich tortów, a jednak nie tak prosty, jak się wydaje.

Zaproszenie do komentarzy — dorzućcie coś do pieca od siebie 🙂

<p>Loading...</p>