Sytuacja kobiet w IT w 2024 roku
17.09.20187 min
Adam Kukołowicz

Adam KukołowiczCo-founderBulldogjob

Jak Linus Torvalds obraża ludzi

Zastanówmy się nad kontrowersyjnością twórcy Linuxa i Gita, ale też na tym, czego możemy się od niego nauczyć. Pod lupę bierzemy jego najpopularniejsze cytaty.

Jak Linus Torvalds obraża ludzi

Linus Torvalds. Człowiek, który stworzył Linuxa i Gita. Który nadal zarządza rozwojem kernela. Który dla wielu jest bogiem open source’u. To jego wizja sprawiła, że Linux z ciekawostki dla piwniczniaków stał się ważnym elementem świata IT. Codziennie miliony programistów używa Linuxa do pracy, zapisuje swój kod w repozytorium Gita, a na końcu tej drogi aplikacje lądują czy to na serwerach z Linuxem, czy nawet na urządzeniach mobilnych, w których jądrem jest właśnie Linux. Projekty Torvaldsa zmieniły świat technologii w gigantycznym stopniu, ale też pośrednio mają duży wpływ na wiele innych dziedzin życia.

Co więcej, Linux rozwija się szybciej niż kiedykolwiek. Codziennie dodawanych jest 10000 linii kodu, usuwanych - 8000, a 1800 zmienianych. W każdym nowym wydaniu lądują łatki od ponad 1000 osób z całego świata. Jak powiedział sam Linus na Open Source Leadership Summit 2017, Linux to projekt społeczny, który mimo, że dotyczy technologii, to w dużej mierze opiera się na budowaniu sieci zaufania, dzięki której można zapewnić jakość projektu. To właśnie zajęło 25 lat - budowanie społeczności, która będzie mogła tworzyć oprogramowanie open source w takim tempie i o tak wysokiej jakości, że zmienia ono świat.

W tym kontekście dość ciekawe wydaje się to, jak sam Linus wchodzi w interakcje z ludźmi. Często sprowadza się to do tego, że ich po prostu wyzywa. To zdecydowanie największa kontrowersja wokół jego osoby.

Na co stać twórcę Linuxa?

Tytułem wprowadzenia - na Aalto Talk powiedział:

Lubię obrażać ludzi, bo myślę, że ludzie, którzy się obrażają powinni być obrażani.

Dorzućmy jeszcze fragment o postrzeganiu siebie:

Mam zawsze rację. Tym razem mam ją nawet bardziej niż zwykle.

i może przypomnę, jak się przedstawił na Linux Expo w 1998:

Nazywam się Linus Torvalds i jestem twoim bogiem.

Myślę, że taka filozofia otwiera znaczne pole manewru. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że ostatni cytat był żartobliwy. Trzeba przyznać, że rzadko słyszymy takie stwierdzenia od kogokolwiek innego.

Linus wyraził swoje zdanie na temat C+ i jest to zdecydowanie spokojniejszy cytat:

C++ to okropny język. Tym bardziej, gdy bierze się pod uwagę, że używa go tak wielu programistów o niskich standardach - dlatego jest o wiele łatwiej wygenerować nim totalne gówno.

Pewne jest też to, że jeżeli Linusowi nie spodoba się kod, który zawrzesz w pull requeście do Linuxa, to dość dosadnie się do tego odniesie:

Twój kod to gówno. I nie naprawiłeś niczego. [...] Ja j*bie, co z wami jest nie tak, ludzie?

Bardzo się denerwuje - przykładowo, czytanie po jednym bajcie na raz działa na niego jak czerwona płachta na byka:

Chciałbym również zasugerować, że należałoby wstecznie zabortować każdego geniusza, który pomyślał, że czytanie danych przy pomocy JEDNEGO J*BANEGO BAJTU NA RAZ przez wywołania systemowe to dobry pomysł. Kto, do cholery, robi tak debilne rzeczy? Jak to się stało, że nie umarł jako dziecko - mając na uwadze, że prawdopodobnie był za głupi na znalezienie cycka, którego miał ssać.

Dobrym pomysłem nie jest też dodawanie do kernela kodu, który zawiera zawoalowaną logikę i dziwne wg Linusa funkcje pomocnicze:

Kod wydaje się zaprojektowany, by używać tej nowej funkcji “overflow_usub()”. Używanie jej wydaje mi się być wymówką. I to zaj*biście marną wymówką dla tego upośledzenia. Przykro mi, ale nie dodajemy nowych idiotycznych interfejsów dla nowego idiotycznego kodu w tym stylu.

Mimo, że gdy się zdenerwuje, klnie jak szewc, czasem brakuje mu już epitetów:

Nie ma wystarczająco przekleństw w języku angielskim, więc teraz będę musiał cię nazwać perkeleen vittupää, by wyrazić moje obrzydzenie i frustrację związaną z tym badziewiem.

Tym zakończmy nasze małe notowanie listy przebojów, jeżeli chodzi o obrażanie ludzi. Przypominam jednak, że w sumie można też obrażać firmy:


Na usprawiedliwienie Linusa pragnę dodać, że wcześniej mówił o tym, jak nie układa mu się współpraca z Nvidią. W ogóle relacje z producentami sprzętu można tu uznać za ciężkie. Dziennikarz zapytał Torvaldsa, czy chciałby coś przekazać firmom, które nie udostępniają specyfikacji technicznej koniecznej do zapewnienia kompatybilności ich produktów z Linuxem. W odpowiedzi dostał:

Czy „mam nadzieję, że wszyscy umrzecie bolesną śmiercią” jest zbyt mocne?

Dziesiątki pikantnych cytatów dotyczą też Microsoftu. Mimo to Linus na łamach New York Timesa zaprzeczał, jakoby firma z Redmond była na jego celowniku:

By być Nemesis, musisz aktywnie próbować coś zniszczyć, czyż nie? Naprawdę, zniszczenie Microsoftu nie jest moim celem. To będzie zupełnie niezamierzony skutek uboczny.

Bronił tej tezy ponad 10 lat później na Twitterze:

Microsoft nie jest zły, po prostu robi bardzo kiepskie systemy operacyjne.

W środowisku IT w ostatnich latach coraz większy nacisk kładzie się na kulturę dyskusji i tworzenie środowiska wolnego od dyskryminacji. Stąd wprowadzanie polityki Code of Conduct w wielu firmach IT i projektach open source. Dużą częścią CoC jest promowanie różnorodności. Co na to Linus?

Najważniejszą częścią open source’u jest to, że ludziom pozwala się się robić to, w czym są dobrzy. Cały ten temat [o różnorodności] jest tylko detalem i nie jest tak istotny.

Twórca Linuxa nie chce naginać się do standardów narzucanych mu z zewnątrz. Mówiąc delikatnie zbytnio ich nie ceni:

Jeśli chcesz, żebym „zachowywał się profesjonalnie”, mogę ci powiedzieć, że nie jestem zainteresowany. Siedzę sobie w szlafroku w moim domowym biurze. Tak samo jak nie zamierzam zacząć nosić krawata, tak również nie kupuję sztucznej uprzejmości, kłamstw, biurowej polityki, wbijania komuś noża w plecy, zachowań pasywno-agresywnych i używania modnych słówek. Ponieważ to jest efektem „ profesjonalnego zachowania”. Ludzie zaczynają uciekać się do wszelakich bardzo brzydkich rzeczy, bo są zmuszeni podejmować działania wynikające z naturalnych instynktów w nienaturalny sposób.

Prawa do obrażania innych bronił w 2014 na DebConfie w ten sposób:

Nie szanuję ludzi dopóki nie uważam, że na to zasługują. Są ludzie, którzy myślą, że szacunek to coś, co powinno być im dane. Tak się składa, że jestem jedną z osób, które powiedzą radośnie: nie, na szacunek powinno się zapracować. Bez tego nie będziesz go mieć. To naprawdę takie proste.

Nieco zabawne jest to, że w każdym z nas siedzi taki mały Linus. Niby cytaty mogą wydawać się szokujące, ale gdybym miał być ze sobą szczerym, to nieraz podobnie zakląłem pod nosem, gdy zobaczyłem pull requesta - czy to od juniora czy to od kogoś, kto jeszcze nie zbadał dobrze zależności w projekcie. Tylko tyle, że się wkurzam się na kod. Wiem, że jest lepiej jest przegadać problem merytorycznie, bez emocji, bo z tą osobą będę kontynuować współpracę. W moim interesie jest to, żeby wyciągnęła wnioski. Nawet wolę nie myśleć, ile razy mój kod wywołał takie reakcje u innych. Inna sprawa, że Linus zupełnie się nie krępuje.

Dużo z tego, co przytoczyłem wyżej, bierze się z wartości, jakimi kieruje się Torvalds. Sam twierdzi: „Nie dbam o ciebie. Dbam o technologię i kernel - to są rzeczy dla mnie ważne”. Na początku, gdy zabierałem się do pisania artykułu, to co zrobił dla świata open source nieco kłóciło mi się z jego skłonnością do mieszania ludzi z błotem. Może to dziwnie zabrzmi, ale im więcej o nim czytam, tym bardziej układa mi się to w spójną całość. Z jednej strony po tym, co tworzy, pisze i mówi widać, jak bardzo ceni wolność wyrażania siebie. Praca nad Linuxem zdecydowanie jest wyrażeniem tego, w co wierzy i kim jest. Samo to nie uzasadnia jeszcze ostrego języka w dyskusjach o kodzie. Trzeba dodać magiczny składnik, jakim jest wielkie ego (“Mam ego rozmiaru małej planety”) i to, że mierzy innych swoją miarą. Z pewnością jest osobą wybitną i większości śmiertelników ciężko sprostać jego standardom. I to jest to, co komplikuje relacje Linusa ze światem. Gdy już pozna daną osobę i chce z nią pracować, mówi o niej w samych superlatywach. Gdy ktoś nie sprosta jego wymaganiom, staje się jednostkowym odpowiednikiem Microsoftu albo Nvidii.

Linus jest też zwolennikiem ciężkiej pracy na realnymi problemami. Zdecydowanie bardziej woli to od wizjonerskiego myślenia. Mówił o tym na prezentacji TED:

W zasadzie czułem się lekko niekomfortowo na TED-zie przez dwa ostatnie dni - bo tu dużo się dzieje wokół wizji, prawda? A ja nie jestem wizjonerem. Nie mam planu pięcioletniego. Jestem inżynierem. Nie mam zupełnie problemu ze wszystkimi ludźmi, którzy chodzą dookoła i patrzą w chmury czy też gwiazdy, mówiąc: „Chcę tam polecieć”. Ale ja patrzę na ziemię i chcę załatać dziurę, która znajduje się tuż przede mną, zanim w nią wpadnę. Taką osobą jestem.

Na wspomnianym Open Source Leadership Summit 2017 mówił:

Często porównuję rozwój oprogramowania do biologicznego procesu ewolucji. Mam na myśli to,  że nie jest to inteligentny projekt. Jestem w samym środku tego procesu i mogę z całą pewnością powiedzieć, że tak jest, niezależnie od tego, co sobie myślisz.

Innowacja, o której tyle mówi branża, to bzdura. Każdym może wymyślać innowacje. [...] Chrzanić to, to bez znaczenia. 99% to zrobienie swojej roboty.

Tak, zdecydowanie widać tu kontrast z inną wielką postacią ze świata IT, Stevem Jobsem (przepraszam za wspomnienie tu jego osoby, ale nie mogłem już się powstrzymać). I tak, Torvalds jest tu inżynierem, Jobs wizjonerem. Kto faktycznie zrobił więcej dla naszej branży zostawiam do oceny Wam.

Jaki jest Linus, każdy widzi. Uczmy się od niego pracowitości i umiejętności rozwiązywania problemów. To, co stworzył w ogromnym stopniu ułatwia nam pracę każdego dnia. Dla mnie jest inspiracją, jeśli chodzi o dążenie do perfekcji. Warto też uczyć się od niego szczerości. Tylko może... bez wyzywania ludzi, z większym szacunkiem dla drugiego człowieka i bez przerostu ego.

<p>Loading...</p>