Neuroróżnorodność w miejscu pracy
30.12.20214 min
Maciej Olanicki

Maciej OlanickiRedakcja Bulldogjob

Dlaczego (i czy) pasjonat jest lepszym pracownikiem w IT?

Czy pracownik, dla którego praca nie jest całym życiem, może sobie świetnie radzić? Jasne, że tak! Czy pasjonat to świetny kandydat na pracownika? Oczywiście!

Dlaczego (i czy) pasjonat jest lepszym pracownikiem w IT?

Trudno oczekiwać, aby każdy kandydat na stanowisko developerskie był absolwentem informatyki na prestiżowej uczelni. Dzięki wielu świetnym repozytoriom dobrze opracowanych informacji, programowania w teorii może nauczyć się każdy. Ponadto rosnącą popularnością cieszą się campy, których organizatorzy obiecują uczestnikom świetlaną przyszłość w branży. 

W tych okolicznościach warto zastanowić się, co tak naprawdę powinno kierować firmami poszukującymi nowych developerów – czy zawsze wykształcenie i doświadczenie będą gwarancją tego, że dany kandydat będzie najlepszy? A może nie twarde umiejętności, które w teorii nabyć prędzej czy później może każdy, ale entuzjazm i zainteresowanie w stosunku do wykonywanych zadań odgrywa kluczową rolę w tym, jak kandydat radzi sobie z obowiązkami?

Pasja i rutyna

Można byłoby tu przywołać frazes o tym, że osoba, która znalazła pracę, która ją pasjonuje, nigdy nie przepracuje ani jednego dnia. Wierzyć w to byłoby jednak naiwnie – toksyczne środowisko pracy i wiele innych czynników może sprawić, że taki pracownik nie tylko nie będzie spełniał oczekiwań, lecz porzuci swoją pasję i zacznie z niechęcią odnosić się do rzeczy, które jeszcze przed momentem żywo go interesowały.

Rzecz jasna medal ma dwie strony i nie należy zakładać, że każdy doświadczony pracownik, programista z wieloletnim stażem, to zgorzkniały rutyniarz, który nie wniesie do firmy nic poza wymaganiami. Często jest przecież dokładnie odwrotnie. Nawet największa pasja i entuzjazm nie zastąpią lat doświadczenia, które mogą uchronić projekty przed wieloma problemami, z którymi dany developer miał się już okazję spotkać wcześniej. Poza twardymi umiejętnościami taki developer wnosi sumę swoich doświadczeń, co może okazać się dobrem trudnym do przewartościowania.

Należałoby przede wszystkim odrzucić podział na kandydatów na pracowników doświadczonych i pasjonatów. Co bowiem stoi na przeszkodzie, aby developer, który działa w branży od kilkunastu lat, był równocześnie pasjonatem? Wystarczy przejrzeć listę nazwisk osób pracujących nad dużymi projektami open source, by uświadomić sobie, że są to w dużej mierze osoby zatrudnione w największych branżowych korporacjach, zaś po godzinach rozwijające interesujące ich oprogramowanie z czystej pasji.

Nie należy także przeceniać roli wykształcenia w procesie poszukiwania kandydatów. Dyplom państwowej uczelni wyższej nie zawsze świadczy o samym kandydacie, a nierzadko hojne rozdawnictwo świadectw żakom, nie najlepiej mówi o samej uczelni. Summa summarum o udanej współpracy nie będzie świadczyć ocena na dyplomie, lecz umiejętności i bystrość samego pracownika. Oczywiście różne poziomy stanowisk rodzą różne oczekiwania, lecz przynajmniej w przypadku poszukiwania młodych pracowników z niewielkim doświadczeniem zawodowym, ważniejsze niż same skille w kodowaniu, mogą okazać się umiejętności komunikacyjne.

Uwagę na tę kwestię zwracał Joshua Gross, profesor Computer Science na California State University, co opisywałem w artykule Na co pracodawcy IT zwracają uwagę wśród absolwentów. Według niego wielu młodych programistów może i wykazuje się zarówno pasją, jak i wysokimi kompetencjami developerskimi, niemniej ma często duży deficyt w umiejętności samego „pracowania” – kontaktu ze współpracownikami, klarownego wyrażania swoich pomysłów itp. Podobnie jak pasja nie zastąpi doświadczenia, tak nawet największe doświadczenie nie zastąpi umiejętności współpracowania z innymi ludźmi.

Ryzykowne ikigai

Według wielu specjalistów pasjonat to najcenniejszy „zasób”, jaki może zdobyć firma. Mimo że pracodawcy najpewniej nie umieszczają pasji jako pierwszej na liście oczekiwanych u kandydatów cech. Eksperci z Deloitte nie mają jednak wątpliwości, że to właśnie pasja jest najważniejszą cechą kandydata, która może zaważyć na losach projektów. Wyszczególniono w specjalnym raporcie kilka konkretnych czynników.

Pasjonat w oczach analityków Deloitte wykazuje długotrwałe poświęcenie jakiejś sprawie i jest zorientowany na cele. Ponadto nie wpływają na niego krótkotrwałe „turbulencje” podczas pracy nad projektami. Ponadto "zapaleniec" ma też wykazywać postawę kwestionującą, gdyż w przypadku każdego przedsięwzięcia wykazuje on dociekliwość. Kwestionowanie jest tu rozumiane jako pozytyw – dzięki wątpliwościom i pytaniom jesteśmy w stanie dostrzec mankamenty i wyzwania, które bez pasjonata na pokładzie, mogłyby pozostać niezauważone. Pasjonaci mają także budować w pracy trwalsze i dłuższe relacje ze współpracownikami.

Tędy droga?

Czy to od razu oznacza, że zatrudnianie kogoś, dla kogo praca nie jest całym życiem, to zły pomysł? Absolutnie nie. Pasja może bowiem stanowić broń obosieczną. Stereotypowo słynący z pracoholizmu Japończycy ukuli ciekawy termin – ikigai. Ikigai można rozumieć jako swojego rodzaju motywację, która nadaje życiu sens. Może to być czynność, rzecz lub osoba, która wywołuje poczucie spełnienia i celowości. Podobnego sformułowania używają Francuzi – raison d'être, co dosłownie oznacza powód (do) bycia.

Nietrudno się domyślić, że ikigai i praca zawodowa może być niebezpiecznym połączeniem, w którym pasjonat całą swoją siłą pracuje na wypalenie. Nie ma więc wątpliwości, że pasjonat to cenny, ale także delikatny „nabytek”. Rzecz jasna nie sposób wskazać uniwersalnej zasady pozwalającej określić, czy zawsze lepszym wyborem będzie programistyczny samouk, czy też stary branżowy wyjadacz. Warto jednak zdawać sobie sprawę z najczęstszych zalet i wad obu dróg, ale też nie uciekać się do generalizacji i wielkich kwantyfikatorów.

<p>Loading...</p>