Czy warto przyznawać się pracodawcy do wszystkich umiejętności
Korzystasz w pracy z komunikatora, by jednocześnie rozmawiać z kilkoma osobami z firmy? Podczas spotkań jednocześnie odpisujesz na maile, przeglądasz LinkedIna, czy sprawdzasz coś w internecie niezwiązanego z tematem rozmowy? Umiesz zatem w multitasking.
Czy posiadasz jeszcze jakieś przydatne talenty, które warto powiedzieć na rozmowie kwalifikacyjnej? Aplikujesz na programistę, ale umiesz też prowadzić testy — warto o tym wspominać?
W tym artykule postaram się odpowiedzieć na jedno bardzo ważne pytanie: czy warto przyznawać się pracodawcy do wszystkich umiejętności?
To zależy
Ulubiona fraza prawników, psychologów, lekarzy, sprzedawców, rekruterów czy specjalistów IT. Chociaż nie — w sumie to niezależnie od branży częsty tekst.
Wręcz pozwolę sobie przytoczyć słynny monolog Otisa (skryby) z klasyka “Asterix i Obelix: Misji Kleopatra”
Wszechstronność może być zaletą i dobrze wykorzystana przynieść pracownikowi duże korzyści. Z drugiej strony to duża odpowiedzialność, ponieważ może przez nieprzemyślane zarządzanie zasobami ludzkimi w firmie doprowadzić do podwójnych standardów wobec danej osoby, liczniejszych i trudniejszych zadań spoza obszaru obowiązków wynikających z umowy za przysłowiowy uścisk dłoni prezesa.
Jak więc ocenić, kiedy warto mówić o swoich dodatkowych atutach, a kiedy lepiej ugryźć się w język? Postanowiłam zapytać o to szerszą grupę odbiorców na Linkedinie — poniżej wyniki mojej ankiety.
Korzyści wszechstronności w pracy
- przewagę w rekrutacji— wpisujesz się w elastyczność, pracę pod presją czasu i wielozadaniowość,
- możliwość przełączania się na pracę na wyższych obrotach— czasami się przydaje,
- łatwiej Ci odkryć swoje talenty i obszary, w których się dobrze czujesz, by to rozwijać,
- szybciej reagujesz na zmiany i łatwiej się adaptujesz do nich,
- jeśli wykorzystujesz w pracy wiedzę spoza obszaru, którym się zajmujesz w ramach obowiązków — masz podstawę do negocjacji podwyżki / zmiany stanowiska / premii.
Oczywiście każdy jest inny, dlatego skala podzielności uwagi, umiejętności żonglowania zadaniami jest różna. Tak samo różny może być poziom zaawansowania w dodatkowych talentach. Możesz np. mieć fajne pomysły na teksty, ale nie umiesz przelać myśli na “papier” itd.
Wady przyznania się do wielu talentów
- stracisz asa w rękawie i element zaskoczenia w danej dziedzinie, więc może być trudniej argumentować podwyżkę,
- przy nieodpowiednim przełożonym może się skończyć na zawaleniu dodatkowymi zadaniami“dla oszczędności firmy”,
- większa odpowiedzialność, jako dodatkowy ekspert w danych dziedzinach. Jeśli decyzja zostanie podjęta na podstawie Twoich zaleceń i nie będzie dla firmy lukratywna — może być nieprzyjemnie,
- przełożeni mogą nalegać, by dzielić się własnym know-how zebranym np. przez dodatkowe prywatne szkolenia z resztą zespołu. A zdobycie tej wiedzy kosztowało Cię przecież prywatny czas i własne pieniądze,
- możesz dostawać więcej mniejszych zadań, które pożerają dużo czasu, co wymusi na Tobie pracę ponad siły,
- w skrajnych przypadkach mogą Cię oddelegować do zupełnie innych zadań, a nawet działów w ramach struktury firmy — co niekoniecznie było Twoim planem.
W obu przypadkach to wierzchołek góry lodowej. Niektóre badania wskazują, że multitasking to mit, który nie powinien mieć racji bytu, ponieważ w dalszej perspektywie zaniża produktywność. Również zwiększa częstotliwość błędów, dekoncentruje, podnosi ciśnienie (poprzez irytację mnogością małych rzeczy) i z czasem kończy się wypaleniem zawodowym.
Warto mówić pracodawcy?
W ostatecznym rozrachunku polecam osobiście podejście zachowawcze. Sprawdzenie środowiska, w jakim przyszło Ci pracować, intencji i podejścia przełożonego, zasad dodatkowego wynagradzania itd.
Dopiero na podstawie tych danych warto podjąć decyzję, czy przyznawać się do dodatkowych umiejętności. Przecież w ostatecznym rozrachunku to Ty możesz najwięcej stracić.
Odnośnie do trzymania pewnych informacji w ukryciu przypomniała mi się metafora Stephena Kinga, autora świetnych powieści grozy: "z tajemnicami, jak z jajkami — nie należy wkładać ich za wiele do jednego koszyka". Jeśli rozumiesz, co mam na myśli.
Przypominam też o rosnącym znaczeniu trendu “lying flat” znanego również jako “quiet quitting”. Czasami mniej znaczy lepiej, dlatego dbaj o siebie i swój własny komfort.
Jeśli któryś z negatywnych skutków wszechstronności już Cię dotyka — rozważ zmianę pracy, w tym zakresie możesz liczyć na naszą pomoc.