3.12.20193 min
Tomasz Chojnacki

Tomasz ChojnackiFounder, CEO, Creative DirectorBERGERCHOJNACKI

Candidate experience, czyli randka w ciemno

Sprawdź, czym i dlaczego powinno być Candidate Experience.

Candidate experience, czyli randka w ciemno

Ogłoszenie drobne: „Atrakcyjna i ciesząca się szerokim uznaniem praca szuka wykształconego i dostępnego kandydata z potencjałem”. Czy będzie happy end?

Umówmy się na wstępie, że nie będę się rozpisywał o samym procesie rekrutacji. CX (skrót od Candidate Experience) to obecnie Święty Graal employer brandingu i pojawiło się sporo publikacji na ten temat (np. M. Gojtowska, Candidate experience. Jeszcze kandydat, czy już klient?), więc zainteresowanych odsyłam do lektury i zostawiam to ekspertom, którzy wiedzą, co i jak się robi.

Zastanawiam się jednak, dlaczego akurat doświadczenie kandydata miałoby być najważniejsze… Czym się różni od employee experience albo na innym odcinku od customer journey? Pytam retorycznie, bo to części większej opowieści, czyli brand experience, które jest zbiorem wszystkich doświadczeń związanych z marką. Przecież dla pracowników Apple (wyznawcy), jak i dla klientów (kult), symbol nadgryzionego jabłka powinien znaczyć mniej więcej to samo…

Przytaczana Maja Gojtowska wierzy, że

Każda firma powinna traktować swoich kandydatów i pracowników przynajmniej tak dobrze jak klientów.

I odnoszę wrażenie, że nie jest w tym odosobniona. Zasadniczo zgadzam się z jej credo, ale niepokoi mnie słowo „przynajmniej”. Czy można traktować pracowników lepiej niż klientów? I co to znaczy traktować klientów „dobrze”? Firmy, które mówią i robią wszystko, czego tylko klient zapragnie, wcale nie osiągają lepszych efektów, co więcej, nie budują trwałej relacji z konsumentem.

Podobnie jest z pracodawcami, którzy w czasach rynku pracownika organizują prawdziwy koncert życzeń dla kandydatów i starają się zadowolić ich za wszelką cenę. Pozwolę sobie zacytować znajomą, która pracowała przez ponad 5 lat w Nike i właśnie szuka nowej pracy po przeprowadzce do innego miasta:

Doświadczam tego teraz z punktu widzenia kandydatki i bawi mnie, że niektóre firmy w ogłoszeniach najpierw opisują 15 atrakcyjnych umilaczy pracy, potem krótką listę fantastycznych i rozwijających obowiązków, a na koniec 2 linijki wymagań i całość okraszona video z uśmiechniętymi ludźmi mówiącymi, że w biurze jest najlepsza kawa :) Przez to praca wydaje się taką idyllą, że aż strach pomyśleć, jak będzie wyglądać zderzenie z rzeczywistością!

Posłużę się porównaniem do relacji damsko-męskich, a konkretnie do pierwszej randki. Spełnienie wszystkich zachcianek wybranki nie rokuje zbyt dobrze na przyszłość. Gra toczy się nie tylko o to, czy się skusi i dojdzie do drugiego spotkania, ale czy coś naprawdę zaiskrzy i będzie z tego trwały związek. A żeby nie było rozczarowania, od początku trzeba być autentycznym, czyli być sobą. Wiem to z własnego doświadczenia. Do dziś pamiętam, jak spóźniłem się na najważniejszą randkę w życiu. Moja przyszła żona pewnie nigdy by mi nie wybaczyła, gdyby później nie okazało się, że jestem niepoprawnym optymistą i ciągle mi się wydaje, że wszystko zdążę zrobić :D

Podobnie jest z CX: nie jesteśmy nieznajomymi, więc nie udawajmy kogoś innego, żeby tylko zdobyć czyjeś względy. Firma już wcześniej powinna podbić serce kandydata, a cały proces rekrutacyjny powinien być tylko dopełnieniem formalności. Tak jak zrobiła to firma Adar w szczerej do bólu kampanii „Najtrudniejsza branża świata”. Zdobyła nie tylko serca kierowców tirów, ich żon i rodzin, ale również uznanie w oczach opinii publicznej. W czasach Tindera nie ma randek w ciemno i ściema nie przejdzie, dlatego tak ważna jest reputacja, czyli marka.

Powodzenia!

<p>Loading...</p>