Diversity w polskim IT
Krzysztof Pawłowski
Krzysztof PawłowskiScrum Master/ Agile PM Practitioner/ Project Manager

Czy warto wydawać pieniądze na certyfikaty i tytuły

Poznaj 4 tematy, które musisz uwzględnić, wzbogacając swoje CV o kolejne certyfikaty.
16.02.20224 min
Czy warto wydawać pieniądze na certyfikaty i tytuły

Poziom wykształcenia w Europie

Zgodnie z danymi Eurostatu, w 2020 roku w grupie wiekowej 25-34 lata przeszło 41 % ludzi w Europie miało wyższe wykształcenie. Na czele tego rankingu był Luxemburg (61%), Irlandia oraz Cypr (58%) i Litwa (56%). Na drugim biegunie były takie kraje jak Rumunia (25%), Włochy (29%) oraz Węgry (31%).

Polska znajduje się niemal pośrodku, to znaczy mamy 42% osób we wspomnianym przedziale wiekowym, które mają wykształcenie wyższe. Brzmi nieźle? Nie do końca. Nie oceniam jak w innych krajach, ale u nas ilość nie zawsze idzie z jakością.

Czy tytuł naukowy ma znaczenie?

Kiedyś tytuł mgr albo inż. przed nazwiskiem coś znaczył, był wyznacznikiem społecznym i swoistą nobilitacją. Obecnie nie robi to żadnego wrażenia, jako że powstało wiele szkół, które są czystymi biznesami, opartymi na zasadzie student wymaga zdobycia wyższego wykształcenia, to jest dostanie. Nawet jeżeli nie włoży absolutnie żadnego wysiłku. W końcu zapłacił.

Pamiętam, jak spotkałem kolegę, który dyplomatycznie rzecz ujmując, nie planował zostać naukowcem. Innymi słowy, do szkoły wychodził, ale nie zawsze tam się zjawiał. A jak już był, to wiele nie wynosił. Spotkałem go na jednej z prywatnych, niezłych uczelni. Studiował prawo. I to drugi raz (?!). Jak go zapytałem, co to znaczy drugi raz i dlaczego odpowiedział:

 “Pierwszy raz kazali chodzić. Jakieś ćwiczenia. Teraz tylko wykłady, to nie muszę być. I tak można studiować!”

Czy skończył, nie wiem, ale pieniędzy na to bym nie postawił. Inna znajoma, po studiach ekonomicznych dalej nie wiedziała, że pensja netto i brutto to nie są jednak synonimy. Pozostawię to bez komentarza poza tym, że działo się to przed pandemią i nauką zdalną.

Załóżmy, że takie osoby dostaną wspomniany dyplom. Wykształcenie wyższe będzie, Eurostat będzie mógł nas wyżej umieścić w swoich statystykach. Super, tylko jaka jest wartość takiego papierka?

Wykształcenie wyższe na rynku pracy

Patrząc na oferty pracy w wielu dziedzinach mam smutną refleksję, że rynek pracy wspiera zdobycie papierka, a nie wykształcenia. Wiele ofert ma jako wymaganie wpisane “wykształcenie wyższe”. Jakie? To nieistotne. Zapytałem o to kiedyś jedną rekruterkę z mojej byłej pracy. Powiedziała, że chodzi o to, że na studiach człowiek uczy się samodzielności i myślenia. Więc ważne, że wyższe wykształcenie ma. Jakieś. Jakiekolwiek, ale zrobił.

Podobnie jest z wszelakimi kursami i certyfikatami. Możemy sobie je zrobić, ale czy to jest sens?

Czy warto wzbogacać CV?

Odpowiedź nie jest prosta i można ją zacząć od znienawidzonego przez wiele osób “to zależy”. Od czego?

Po pierwsze od przydatności. Mogę sobie zrobić studia, nawet podyplomowe, z historii sztuki, archeologii czy bibliotekarstwa. Nie obrażając absolwentów tych kierunków, ale przydatność życiowa czegoś takiego jest niewielka. Ok, spełnię warunek ofert pracy dotyczącego poziomu wykształcenia. Poświęcając jednak czas i pieniądze na zdobycie wiedzy chciałbym, by to było coś bardziej wartościowego, co otworzy mi więcej drzwi. A tak to jest sztuka dla sztuki. 

Po drugie standard i wymóg rynkowy. Jeżeli rynek dyktuje, że muszę mieć konkretnie jakiś tytuł, którego zdobycie wymaga kursu, egzaminu czy certyfikatu, to cóż, nie ma rady. Trzeba przysiąść i to uzyskać. Dotyczy to jednak zazwyczaj zawodów prawniczych, niż IT, jednak nieraz widziałem dość wysoko w wymaganiach legitymowanie się jakąś wiedzą popartą certyfikatem. 

Trzecie to miejsce, gdzie będziemy pracować. To jest też o tyle istotne, że nie można o tym nie wspomnieć. Generalnie certyfikat PSM oraz Agile PM Practitioner, który posiadam, ładnie wygląda i może na etapie przeglądania CV w Polsce mi pomóc. Może, ale nie musi. Na pewno nie zaszkodzi. Jak na daną pozycję będzie aplikować kilka osób i ja nie będę mieć certyfikatu posiadanego przez innych, a reszta elementów będzie na zbliżonym poziomie, może to zadecydować o zaproszeniu na rozmowę lub jego braku.

Z drugiej strony zakładałem z koleżanką kiedyś start up w USA i tam oprócz typowego zdjęcia en face (zęby na szczęście były tuż po zabiegu wybielania) w wizytówce dla inwestorów konieczne poza doświadczeniem było konieczne podkreślenie certyfikatów, które mam. Służyło to uwiarygodnieniu i pokazaniu, jakiej klasy specjalista będzie pracować nad projektem. I tam akurat był to warunek niemal konieczny.

Czwarte i moim zdaniem najważniejsze to jakość. Bo są kursy i "kursy". Takie, które przekażą konkretną dawkę wiedzy oraz takie, które mogą zrobić więcej szkody niż pożytku, jako że przedstawią wiedzę pobieżnie lub – co gorsza – błędną.

Jakość kursów rynkowych

W przypadku wspomnianego wcześniej certyfikatu PSM rozmawiałem z jednym ogarniętym seniorem o jakości kursów. Powiedział on, że jest organizacja, która wystawia takie certyfikaty. Jednak ze względu na wymagania i jakość kursu, osoby go posiadające zalicza się do tych “szkodliwych”, ze złymi nawykami. Co więcej, nie był to głos pojedynczy. W tym przypadku brak certyfikatu byłoby wręcz lepszy niż posiadanie tego “złego”.

Błędem, który również ja popełniłem, było to, że kiedy zdałem egzaminy, myślałem, że pracodawcy będą o mnie walczyć niemal w oktagonie. Mam PSM i zaraz będę jako ten SM pracować. Rzeczywistość dość szybko i brutalnie mnie sprowadziła na ziemię. Od zdobycia przeze mnie PSM minęły przeszło 2 lata. Dalej Scrum Masterem nie jestem. Dostałem inną pracę, jako PM i z sukcesami idę w tym kierunku.

Czy to znaczy, że pieniądze wydane na kurs były zmarnowane? W żadnym wypadku. Wiedza zdobyta na tych kursach została moim zdaniem mocno sprawdzona. I jestem pewien, że bez tytułów nie zostałbym zaproszony na rozmowę i nie mógł wykazać się posiadaną wiedzą.

Wracając do pytania, czy warto wydawać pieniądze na certyfikaty i tytuły? Tak. Tylko jak w przypadku znakomitej większości rzeczy trzeba to robić z głową oraz stosować moje ulubione pryncypium Agile:


Nigdy nie idź na kompromis w kwestii jakości.

<p>Loading...</p>