Sytuacja kobiet w IT w 2024 roku
23.09.20196 min
Tomasz Sitarek

Tomasz SitarekSoftware Engineer, Architect

Agile, blockchain i open space lekiem na całe zło?

Przekonaj się, dlaczego Agile czy Blockchain to tylko puste frazesy, jeśli nie mają realnego zastosowania w projektach IT.

Agile, blockchain i open space lekiem na całe zło?

Dzisiejszy wpis jest całkowicie subiektywny. Będzie to krytyczne spojrzenie na bieżące trendy, mocno już zakorzenione w świecie IT. Już na wstępie pragnę zaznaczyć, że nie jestem ani przeciwnikiem, ani zwolennikiem opisanych poniżej spraw. Uważam, że narzędzia należy dobierać do problemów, które próbujemy rozwiązać. W przeciwnym przypadku poniższe zdanie autorstwa A. Maslowa (tak, ten od piramidy potrzeb) będzie właśnie o nas:

Gdy twoim jedynym narzędziem jest młotek, wszystko zaczyna ci przypominać gwoździe.

Przyjrzyjmy się zatem naszej walizce z narzędziami.

Młotek nr 1: Blockchain

Kilka miesięcy temu obserwowałem wysyp projektów, które chwaliły się tym, że są oparte o blockchain. Ba, to był główny atut, podkreślany już w pierwszym zdaniu. Nie wiadomo co projekt robi, ale wiadomo, że gdzieś tam są bloki i jest łańcuch z tychże bloków. Jest BLOCKCHAIN! Gdy zapytałem o motywacje dla użycia tej technologii i jej przewagę nad zwykłą, relacyjną bazą danych, to nie dostałem odpowiedzi.

Powszechne postrzeganie

Powszechne postrzeganie blockchain’a, to oczywiście Bitcoin i przypadkowi ludzie chwalący się, że przez ostatnie kilka dni zarobili dziesiątki tysięcy złotych/dolarów/euro/pesos. Mam tutaj na myśli to całe zjawisko społeczne związane z walutami wirtualnymi.

Drugi aspekt to nierówna, romantyczna i heroiczna walka anonimowego twórcy Bitcoina ze sztywnym, skostniałym systemem bankowym. Kolejne państwa legalizują albo delegalizują pieniądz wirtualny. Nie wypada nie mieć zdania, trzeba być za albo przeciw.

Zastosowania

Dla mnie Bitcoin to fantastyczny proof of concept świata bez centralnej regulacji. Poza tym to również dobrze opisana technologia, która stoi za tą walutą – mowa oczywiście o blockchain. Kuzyn Bitcoina, Ethereum, wprowadził jeszcze jedną kapitalną rzecz – Smart Contracts.

Trafiłem na bardzo interesujący artykuł Macieja Olanickiego pt. “Blockchain – rewolucja, która nigdy nie nadejdzie”. Autor dość krytycznie przygląda się tej technologii i wskazuje miejsca potencjalnego zastosowania.

Moim zdaniem technologia blockchain ma zastosowanie tam, gdzie chcemy wesprzeć instytucję męża zaufania: notariusza, bank centralny, komisję wyborczą. Inne scenariusze mogą z dużo lepszym skutkiem zostać wsparte rozwiązaniami z tradycyjną bazą danych.

Projektem, któremu szczerze kibicuję, i który śledzę od jego prapoczątków, jest eVoting i platforma dla rynku kapitałowego, zapewniana przez KDPW. Moim zdaniem, jest to doskonały przykład na zastosowanie Blockchaina!

Młotek nr 2: Open Space

Kiedy ostatni raz byłeś, drogi Czytelniku, w miejscu ze zwykłymi pokojami, gdzie pracowali ludzie (i nie był to urząd, jednostka naukowa i spółka gminna/państwowa)?

Oczekiwania

Tak, open space na stałe zagościł pod naszą komercyjną strzechą. Założenia są fantastyczne: zwiększyć komunikację między ludźmi. Niechaj rozmawiają (oczywiście o projekcie), niechaj kwitnie inteligencja zbiorowa (collective intelligence). Dzięki temu firma będzie się prężnie rozwijać, projekty same robić, wygasną konflikty i nastanie przyjaźń.

Smutna rzeczywistość

Badania naukowe pokazują jednak, że rzeczywistość okazuje się być inna. Po lekturze pracy E. Bernsteina i S. Turbana “The impact of the ‘open’ workspace for human collaboration” stwierdzimy, że otwarta przestrzeń ogranicza komunikację osobistą, zastępując ją tylko częściowo komunikacją elektroniczną.

Drugi aspekt to wydajność pracy, która pikuje w dół, gdy nadmiar informacji wisi w powietrzu. Tak błaha sprawa, jak uruchomiony program pocztowy potrafi obniżać wydajność pracy, bo każdy mail-spam rozprasza. A co powiedzieć o sytuacji, gdy kilka biurek obok, dwie osoby rozmawiają o wakacjach w Hiszpanii? Ciężko się wtedy skupić i nie rozmarzyć o plażach, słońcu i drinkach.

Jest nadzieja!

Dość narzekania, gdyż open space open space’owi nierówny, i można to zrobić dobrze. Wdrożenie tej koncepcji wymaga przemyślenia i dokładnego zaplanowania. Nie wystarczy jedynie pozbyć się ścian, potrzeba czegoś więcej. Delikatne akcenty i bariery w przestrzeni (np. niskie ścianki działowe, kwiaty, szafki) powinny odzwierciedlać topologię projektową przestrzeni. Wtedy mamy zarówno open space jako dostępną przestrzeń, ale również każdy zespół ma swój azyl. Warto skorzystać w tym aspekcie z porad profesjonalistów.

Najważniejsi jednak są ludzie i zespoły, bo to oni tworzą swoje miejsce pracy. Jeżeli w firmie nie będą mocno zakorzenione takie wartości jak wzajemny szacunek, dbanie o wspólne miejsce pracy, pomoc, odpowiedzialność, to open space w niczym nie pomoże, a wręcz obniży komfort pracy.

Na koniec tego punktu, celem inspiracji, dodam, że całkiem nieźle przestrzeń jest planowana w… popularnych kawiarniach. Często kolor podłogi oddziela przestrzenie o różnym zastosowania (czekanie w kolejce, szlaki transportowe, miejsca przy stolikach). Ozdoby, dekoracje i ścianki nie zamykają przestrzeni, a jednak każdy czuje, że ten stolik jest jego i może swobodnie rozmawiać nawet na delikatne tematy.

Młotek nr 3: Agile

Każdy dzisiaj chce być Agile! Nie widziałem chyba od roku ogłoszenia, które by nie wspominało, że projekt jest rozwijany metodologiami w stylu Agile. Sam fakt, że mamy wiele implementacji Agile’a (Scrum, DSDM, Kanban, XP, …) powinien dać do myślenia i doprowadzić do konkluzji, że Agile nie jest lekiem na całe zło i podlega pod słynne stwierdzenie “To zależy”.

You do it wrong

Pokutuje twierdzenie, że nie jest możliwe wdrożenie metodyk zwinnych w 100%. Częściej jeszcze słyszy się, że skoro nie wychodzi Ci z Agilem, to tylko z tego powodu, że źle go używasz.

Otóż… nie! Nie jest to jedyny potencjalny powód. Może Twój projekt nie nadaje się do bycia prowadzonym w takim stylu? Może Twoja organizacja nie jest gotowa na Agile’a? Przyjrzyj się dokładnie wszystkim aspektom i na chłodno dokonaj kalkulacji.

Projekt

Agile jest dobry dla projektów, które będą zmieniać się w czasie dynamicznie, a zmiany dyktuje rynek, konkurencja, klient. Wtedy możemy wykorzystać w pełni zasadę Pareto (80% efektu wymaga 20% wysiłku, 20% pozostałego efektu wymaga 80% wysiłku), i efektywnie kierować się ku sukcesowi. Nawet jeśli błądzimy, to było to błądzenie konieczne.

Ale jeśli Twój projekt jest dobrze poznany, bo na przykład piszesz silnik do symulacji metodą elementu skończonego, to czy Agile jest Ci potrzebny? Czy nie będzie to niepotrzebny narzut czasowy na zarządzanie zmianą, której i tak nie ma? Owszem, pojawi się tutaj argument, że Agile to również udoskonalanie swoich procesów, ale czy tylko Agile to potrafi czynić?

Organizacja

Czy Twój szef Ci ufa? Czy firma Ci ufa? Czy Ty sam sobie ufasz?

Jeśli Twój szef stanie się jutro Twoim Scrum Masterem i Product Ownerem jednocześnie, do tego dodamy szczyptę mikromanagementu, to daleko będzie nam do Agile’a/Scrum’a. Agile to nie tylko nowe nazwy stanowisk i lekko zmieniony harmonogram pracy nad projektem. Agile to przede wszystkim duża zmiana mentalna w organizacji. To jest bardzo, bardzo trudne!

Aktualnie jesteśmy świadkami drugiej już (r)ewolucji w zarządzaniu zespołami (Management 1.0 -> 2.0 -> 3.0). O ile Agile mógł w ogóle zaistnieć w Management 2.0, to moim zdaniem, jego rozkwit jest możliwy dopiero w Management 3.0. Jednak nieczęsto spotyka się managera, który potrafi odnaleźć się w modelu 3.0, a to nie ułatwia tworzenia zwinnej organizacji.

Drugą stronę medalu stanowią pracownicy, którzy podświadomie (lub nie) unikają samodzielności i proaktywności. Pamiętam jak do jednej z poprzednich firm zachęciła mnie poniższa historia, która znajdowała się na głównej stronie firmy (B. Ferrero “Kółka na wodzie”)

Pewien wędrowiec przyszedł do średniowiecznego miasta i zobaczył trzech mężczyzn tłukących kamienie na środku rynku. Podszedł do pierwszego z nich i zapytał:

– Co robisz? – Zarabiam pieniądze na utrzymanie mojej rodziny, mam dziewięcioro dzieci – odparł mężczyzna.

– A ty? – wędrowiec zwrócił się do drugiego z mężczyzn. – Ciosam kamienie zgodnie z tym, czego się nauczyłem od mojego mistrza. Staram się jak najlepiej wykonywać jego polecenia.

– A co ty robisz? – zwrócił się do trzeciego. – Ja? – zdziwił się mężczyzna, a jego oczy płonęły zapałem. – Buduję katedrę!

A Ty, szanowny Czytelniku, zarabiasz pieniądze czy budujesz katedrę? Oczywistym jest, że łatwiejsza jest postawa pierwsza i druga, ale to postawa trzecia jest bliższa Agile’owi. Dodatkowo, gdy organizacja nie wspiera takich zachowań, to nic dziwnego, że nikt nie buduje tam katedry.

Podsumowanie

Blockchain, open space i agile to świetne narzędzia. Tak samo świetne jak młotek czy lutownica. Lutownicą uda się pewnie wbić gwoździa, ale młotek będzie bezkonkurencyjny. Podobnie jest z naszymi dzisiejszymi bohaterami, którzy powinni być dobierani do naszego zadania. Nawet gdy już wiemy, że wbijamy gwoździa i służy do tego młotek, to do wyboru mamy całe spektrum: od malutkich młoteczków aż do gigantów z udarem. A może warto założyć też okulary ochronne i rękawice?

<p>Loading...</p>