Sytuacja kobiet w IT w 2024 roku
16.07.20215 min
Paweł Klewar

Paweł KlewarSenior Technical Support EngineerSplunk

Rozmowa ekspertów vs. egzamin, czyli o rozmowach technicznych

Sprawdź, czym różni się rozmowa ekspertów od egzaminu, w kontekście rozmowy technicznej podczas rekrutacji.

Rozmowa ekspertów vs. egzamin, czyli o rozmowach technicznych

Rozmowa techniczna jest jednym z kluczowych elementów procesu rekrutacyjnego. Jej założeniem jest sprawdzenie, jaki jest poziom umiejętności kandydata, poznanie jego sposobu myślenia i postępowania w niektórych sytuacjach. Sztuką jest jednak przeprowadzenie rozmowy technicznej tak, by… do tego celu rzeczywiście dojść.

Przez prawie 10 lat mojej kariery zawodowej odbyłem setki rozmów kwalifikacyjnych. Te doświadczenia spokojnie mógłbym zebrać w dość grubą książkę, która spokojnie mogłaby być gatunkiem synkretycznym – byłoby miejsce na epikę, komedię i tragedię jednocześnie. Ze wszystkich mniej lub bardziej udanych rozmów wyłaniają się trzy modele prowadzenia rozmów:

  • egzamin,
  • rozmowa ekspertów
  • i pozostałe, w tym te najdziwniejsze


O dziwnych rozmowach jednak teraz nie chcę pisać – to temat na osobny artykuł, a może nawet ich cykl. Tym razem skupimy się na dwóch pierwszych modelach.

Egzaminy

Wszyscy doskonale pamiętamy, jak wyglądały egzaminy ustne na maturze i na studiach. Zakres materiału do przyswojenia, stres, obawa i to ciągłe zastanawianie się:

  • Czy będę umiał odpowiedzieć na zadane pytania?
  • Będą one wnikać w szczegóły, czy raczej będą pobieżne, ale dotkną wielu różnych zagadnień?
  • Jaki humor ma dziś egzaminator – odpuszcza drobne błędy czy za nie oblewa? 
  • itd....


Jeśli, drogi Czytelniku, coś Ci to przypomina – to już wiesz, jakie zachowania rekruterów podczas rozmów technicznych mam na myśli.

Nie przypominam sobie, by jakakolwiek poważna firma bawiła się w taki typ rozmowy technicznej. Jeśli zaś natkniesz się na tego typu opcję, powinna Ci się zaświecić lampka ostrzegawcza “januszbiznesu alert”.

Rekruterem często jest tam  prezes, „CEO” albo po prostu właściciel firmy. Będzie on chciał sprawdzić dogłębnie Waszą wiedzę. To nic, że sam jest specjalistą od zupełnie innej dziedziny. On ma często zbiór pytań pobranych z internetu, do których jest jedna, jedyna dopuszczalna odpowiedź – ta na kartce. I nie, najczęściej nie jest to opcja „to zależy” – wszyscy doskonale wiemy, że w branży IT jest to często jedyna prawidłowa odpowiedź. Podanie na tacy gotowego rozwiązania wymaga przecież analizy wymagań.

Bądź przygotowany też na to, że pytania będą szczegółowe. Bardzo szczegółowe, aż chciałoby się rzec – bezsensownie szczegółowe. Któż z nas bowiem pamięta listę wszystkich możliwych przełączników do polecenia ls w konsoli Linuksa albo kto zna na pamięć każdy parametr konfiguracyjny w Sambie? (sic! to jest autentyk i takie pytania mi kiedyś zadawano).

Egzaminatorzy

Egzaminatorów może być kilku – stanowią wtedy coś na kształt komisji. Ba – może powinienem wyróżnić podtyp egzaminu – przesłuchanie. Na przesłuchaniu będzie obecnych co najmniej trzech rekruterów – najczęściej spotkasz tam tego dobrego, tego złego i tego milczącego. Czasem będzie czwarty – kompletnie niezainteresowany przebiegiem rozmowy; ani razu się nie odezwie do Ciebie, będzie grał na telefonie albo oglądał śmieszne koty na Youtubie.

Na przesłuchaniu również dogłębnie sprawdzą Twoją wiedzę, ale nieco inaczej. Dadzą Ci do rozwiązania jakiś przypadek, który zdarzył się w ich wewnętrznym środowisku. Nie muszę wspominać, że o tym środowisku nie wiesz nic – i niestety, nic się nie dowiesz. Przy próbach dojścia do rozwiązania komisja będzie maksymalnie utrudniać tok myślenia. Czasami wszystkie logiczne próby uzyskania informacji skwitują „nie wiemy, to Pan jest ekspertem, proszę odpowiedzieć” albo „nie ma to znaczenia”. Gdy znajdziesz już jakąś w miarę sensowną odpowiedź zaraz zadadzą pytanie „a dlaczego tak?”, „jakby Pan to zrobił inaczej?”, „nie umie Pan innej metody?”. Biedny kandydat wyjdzie po 2 godzinach takiego przesłuchania i pierwsze, co zrobi, odpala Google i szuka rozwiązania podobnego przypadku.

Okazuje się, że nigdzie w internetach nie wiedzą o czymś takim. Może to oznaczać dwie rzeczy – komisja zmyśliła sobie problem, który miałeś rozwiązać lub używają bardzo specyficznej konfiguracji środowiska, która powoduje takie właśnie smaczki. To, że nie potrafisz rozwiązać tego problemu, bynajmniej nie oznacza, że brakuje Ci wiedzy. Zresztą, uwierz mi – nie chciałbyś pracować w firmie, która tak traktuje kandydatów. No bo jeżeli takie coś spotyka Cię na rozmowie kwalifikacyjnej, to wyobraź sobie, jak się tam pracuje na co dzień…

Czy egzamin rzeczywiście sprawdza wiedzę używaną w pracy? Rzadko, a jeśli w ogóle – to w małym stopniu. Owszem, pewne podstawy nawet junior powinien znać na pamięć, ale pamiętajmy o stresie! W stresie nawet najprostsze pytania potrafią być nie do przeskoczenia. No i nie zapominajmy o jednym – jeśli nie wstrzelisz się w klucz, nie będzie punktu.

Rozmowy ekspertów

Przejdźmy teraz do modelu drugiego – rozmowy ekspertów. Powitanie z uśmiechem, na początek krótka rozmowa o naszej przeszłości zawodowej. Następnie, nawet nie zauważając, kiedy, zaczynamy mówić o konkretnych technologiach. Z obu stron padają pytania i odpowiedzi. Wymieniacie się uwagami, nawet dość uszczypliwymi. Często popadniecie w polemikę, oczywiście kulturalną i na poziomie, przedstawiając odmienne zdania dotyczące jakiejś technologii czy przyjętych rozwiązań.

W międzyczasie rekrutujący oceni Twoją wiedzę i obycie z technologiami, w których będziesz miał pracować. Często przejdziecie przez cały stack technologiczny używany w firmie. Owszem – pojawią się pytania typowo wiedzowe, ale będą miały raczej charakter wtrąceń. Nie będą one na pewno odgrywać głównej roli. Z takiej rozmowy nie wyjdziesz zestresowany – raczej faktycznie odkryjesz swoje mocne i słabe strony, dowiesz się, w czym jesteś lepszy a w czym pasowałoby się doszkolić.

Rozmowa ekspertów zazwyczaj nie trwa długo – rozmowy przeprowadzane w tym modelu w moim przypadku trwały góra 45 minut. Z tym typem spotkasz się w dużych firmach z kapitałem zagranicznym. Prawie zawsze po takiej rozmowie będziesz mieć szczegółowy feedback odnośnie tego, jak dobrze pasujesz do danego stanowiska. Zdarza się również, że w takiej rozmowie uczestniczy też manager zadający „miękkie” pytania; nie będzie jednak wtrącał się w tematy techniczne.

Podsumowanie

Subiektywnie patrząc, po „egzaminie” nigdy nie dostałem oferty. Często nawet nie było jakiejkolwiek informacji zwrotnej. Po rozmowie eksperckiej zawsze dostawałem przynajmniej feedback, a bardzo często także ofertę lub zaproszenie do kolejnego etapu. 

Sposób prowadzenia rozmów technicznych powinien być znaczącym elementem employer brandingu. Branża IT jest raczej małym światem, sporo osób zna się jeśli nie bezpośrednio, to poprzez wspólnych znajomych. Wieści o tragicznie przeprowadzanych rekrutacjach roznoszą się ekspresowo. Mam nadzieję, że tym tekstem sprowokuję Was, drodzy rekruterzy i właściciele firm, do pewnej refleksji – oby tylko z pozytywnym skutkiem dla obu stron. 

<p>Loading...</p>